Strona głównaWeltFilipowicz: "Nie miałem żadnych wątpliwości, że Ukraińcy zamierzają wyrżnąć Polaków"

Filipowicz: „Nie miałem żadnych wątpliwości, że Ukraińcy zamierzają wyrżnąć Polaków”

Kazimierz Filipowicz, znany jako „Kord”, został mianowany komendantem Obwodu AK Powiatu Lubomelskiego w jesieni 1942 roku. Jako oficer nie miał wątpliwości co do planów Ukraińców, którzy zamierzali dokonać masakry Polaków. Aby uniknąć rzezi, Filipowicz wiedział, że Polacy muszą się przygotować do obrony. Natychmiast rozpoczął tworzenie placówek samoobrony w miejscowościach takich jak Nowy Jagodzin, Jagodzine, Kąty, Ostrówki, Wola Ostrowiecka, Rymacze i Jankowce. Wyznaczył im rozkaz nieustannego czuwania.

POLECAMY: Oburzające słowa Dudy o Wołyniu. Cejrowski: To nie głowa państwa, tylko…

Dzięki temu działalność OUN-UPA nie była bezkarna na terenie powiatu lubomelskiego. Bazy tej organizacji były systematycznie niszczone, podobnie jak same oddziały. W rezultacie teren ten został oczyszczony z ich obecności. Tysiące Polaków mieszkających w powiecie lubomelskim zawdzięczało życie „Kordowi”. Niemniej jednak, na początku UPA zaskoczyła Polaków, popełniając liczne akty ludobójstwa.

POLECAMY: Zełenski przeproś za ludobójstwo dokonane na Polakach przez OUN-UPA

Kazimierz Filipowicz, zwany „Kordem”, pochodził z Ziemi Ostrogskiej. Urodził się w 1910 roku w Ożeninie, miejscowości położonej 15 km od Ostroga, przy linii kolejowej Równe-Szepietówka. Wychowywał się w polskiej patriotycznej rodzinie, która pamiętała o swoich korzeniach. Jego ojciec, Aleksander, został aresztowany w 1914 roku i zesłany na Sybir, gdzie zmarł.

W okresie I wojny światowej carskie władze aresztowały wszystkich podejrzanych o działalność antypaństwową. Młody Kazik wychowywał się wraz z matką, która miała jeszcze dwójkę dzieci. Pomimo trudności rodzinnych Filipowicz ukończył pięcioklasową Szkołę Powszechną, a następnie Państwowe Seminarium Nauczycielskie w Ostrogu. Później podjął pracę nauczyciela w różnych placówkach powiatu lubomelskiego.

W latach 1931-1932 odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy w Śremie. Uzyskane tam umiejętności okazały się bardzo przydatne, gdy przyszło mu bronić wsi wołyńskich. W 1935 roku Kazimierz Filipowicz poślubił koleżankę z pracy, Otylię Wasilewską.

POLECAMY: „Prawda, ale tylko ich”. Sadowy unika w rozmowie z Rymanowskim potępienia ludobójstwa na Wołyniu

W 1939 roku objął stanowisko kierownika czteroklasowej szkoły w Nowym Jagodzinie. W czasie pierwszej sowieckiej okupacji miejscowość ta stała się przygraniczną. Polaków tam zamieszkałych objął opiekun w stopniu kapitana, który sam był wychowany przez babkę i świetnie mówił po polsku. Szybko nawiązał współpracę z Filipowiczem. Polecił mu odwiedzić wszystkich gospodarzy i pouczyć ich, aby zachowywali ostrożność i nie wypowiadali krytycznych uwag na temat Sowietów. Wyjaśnił, że wieś jest polska i jeśli zacznie się buntować, to jego koledzy wywiezieni na Sybir ukarzą ich wszystkich.

Mord w Ostrówkach

„Kord”, był bardzo ostrożny w angażowaniu młodzieży w działalność konspiracyjną podczas okupacji sowieckiej. Obawiał się narażenia ich na niebezpieczeństwo i starał się zapobiec ich ewentualnym błędom. Sytuacja jednak zmieniła się podczas okupacji niemieckiej, gdy ukraińscy nacjonaliści zaczęli otwarcie deklarować swoje zamiary wobec Polaków.

Od jesieni 1942 roku Filipowicz pełnił funkcję komendanta Obwodu AK w Lubomlu, który nosił kryptonim „Kowadło”. Rozpoczął tworzenie oddziałów samoobrony w różnych placówkach, do których należało około 300 osób. Było to niezwykle trudne zadanie, ponieważ większość powiatu zamieszkiwana była przez ludność ukraińską (83,3 tys. osób), podczas gdy Polaków było zaledwie około 10 tysięcy.

Przypadało więc na jednego Polaka aż ośmiu Ukraińców. Powiat był podzielony na kilka odcinków, z których najważniejszym był środkowo-zachodni rejon, stanowiący największe skupisko ludności polskiej i przecięty linią kolejową oraz traktem drogowym Luboml-Dorohusk-Chełm. W centrum tego rejonu, w Jagodzinie, mieszkał i pracował komendant obwodu, porucznik Kazimierz Filipowicz „Kord”. W trakcie formowania oddziału, Ukraińcy dokonali bestialskiego mordu 31 sierpnia 1943 roku, zabijając około tysiąca Polaków w Kątach, Ostrówkach, Woli Ostrowieckiej i Jankowcach.

W miejscowości Wola Ostrowiecka zginął również cały pluton konspiracyjny. Kilka dni po tym ludobójstwie, oddział „Korda” przeprowadził atak na bazę UPA w Leśniakach, a następnie zaskoczył kolejną bazę UPA w Krasnowoli, co umożliwiło nawiązanie łączności z Lubomlem.

Początkowo „Kord” działał na północ od torów kolejowych, jednak gdy polska ludność przeniosła się na południe, podążył za nią, aby efektywnie ją chronić. „Kord” stawiał na mobilność oddziału. Przez szybkie przemarsze podnosił morale przerażonej ukraińskimi masakrami ludności polskiej, jednocześnie wprowadzając dezinformację, sugerującą, że na południu torów krąży więcej niż jeden oddział AK, co wprowadzało dezorientację wśród wywiadowców UPA śledzących polskie podziemie.

„Kord” kontynuował likwidację ośrodków UPA, które stanowiły zagrożenie dla ludności polskiej i podziemia.

Ukraińcy mordowali polskich kurierów

W jednym z takich miejsc, w Wysocku, znajdowała się silna placówka OUN, która miała punkt przerzutowy dla UPA w Generalnej Guberni. Przez ten punkt przechodziła broń, pieniądze i inne zaopatrzenie dla UPA. Placówka ta zajmowała się również schwytaniem kurierów polskiej konspiracji, którzy udawali się do punktu przerzutowego w Bindundze i musieli przechodzić przez Wysock. Kurierzy ci zaczęli nagle znikać w tej wiosce. „Kord” zarządził obserwację i okazało się, że wszyscy znikali właśnie w Wysocku. Okazało się, że chłopi z wioski zaczęli nosić ubrania i obuwie kurierów polskiej konspiracji.

Było jasne, że kurierzy są schwytani i zabici w Wysocku. „Kord” natychmiast postanowił zlikwidować tę wioskę. Wyruszył tam sam z jednym plutonem, udając oddział UPA z Zapola. Minął ukraińską czujkę na moście nad rzeką Neretwą koło wioski Rakowiec i dotarł do Wysocka. Ponieważ świetnie znał język ukraiński, porozumiał się z czujką banderowców. Po dotarciu do wioski okazało się, że oddział UPA opuścił swoje schronienie. „Kord” rozkazał podpalić wioskę, aby pozbawić UPA bazy. Kiedy żołnierze wykonali rozkaz, zaczęły się wybuchać wszystkie budynki gospodarcze, wypełnione amunicją, granatami, minami i pociskami.

Oddział „Korda” musiał szybko się wycofać, aby uniknąć przypadkowych eksplozji. Wtedy wioskę zaatakowali banderowcy, którzy myśleli, że „Kord” i jego ludzie wciąż są wewnątrz. „Kord” zarządził kontratak, który zaskoczył UPA. Banderowcy rzucili się do ucieczki, a „Kord” i jego partyzanci ścigali ich, docierając do wioski Bałtury, gdzie zaskoczyli banderowców.

Część z nich, którzy kąpali się w rzece, została ostrzelana i zginęła. Dowódca oddziału UPA, zwanego „Woronem”, padł jako jeden z pierwszych. „Kord” zdobył ciężki moździerz, rosyjski karabin maszynowy, kilkanaście karabinów oraz zaopatrzenie w amunicję, żywność i odzież. Zdobyto również materiały kancelaryjne, rozkazy, spisy, mapy i plany rozmieszczenia oddziałów UPA w okolicy.

Koniec z bezkarnymi mordami

W październiku 1943 roku oddział porucznika „Jastrzębia” przybył na pomoc „Kordowi”. Oddział ten został utworzony w okolicy Zasmyka. Razem zaatakowali dwie bazy ukraińskich nacjonalistów w Połapach i Sokole, z których wyruszały grupy morderców, zwanych rezunami, dokonujących zbrodni na polskich wsiach w rejonie Lubomla. Celem tej akcji było przekazanie banderowcom jasnego sygnału, że dalsze mordowanie polskich wsi nie będzie pozostawało bezkarnie.

Podczas prowadzenia działań bojowych „Kord” łączył je z systematycznym szkoleniem. Wspomagał go oficer szkoleniowy porucznik Walery Krokay „Murawa” oraz kapitan Jan Józefczyk „Hruby”, wysłani przez Inspektorat AK. Oddział „Korda” stacjonował w okolicy Rymacza, dużego polskiego ośrodka, który jednocześnie pełnił rolę miejsca schronienia dla ludności z okolicznych wsi. W Rymaczu działały młyny, piekarnie, różnego rodzaju warsztaty i pralnie.

„Kord” realizując wytyczne swoich przełożonych, tworzył także magazyny dla przyszłej 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, która miała zostać sformowana w niedalekiej przyszłości. W magazynach gromadzono płótno, wełnę, ciepłe ubrania, buty, lekarstwa, szczepionki przeciwtyfusowe, opatrunki osobiste oraz podstawowe artykuły codziennego użytku. Jesienią 1943 roku oddział „Korda” liczył 320 osób i składał się z kompanii garnizonowej strzegącej Rymacz oraz „oddziału lotnego”, który stanowił grupę uderzeniową.

W listopadzie 1943 roku oddział podporucznika Stanisława Witamborskiego „Małego” przeszedł na wschodnią stronę Bugu z obwodu hrubieszowskiego i został taktycznie podporządkowany „Kordowi”. Oddział ten, mając swoją kwaterę w Bindundze, obsługiwał przeprawę przez Bug. Dla majora Jana Szatowskiego „Kowala”, który był inspektorem rejonowym AK w Kowlu, oddział „Korda” miał specjalne przeznaczenie – utrzymywanie łączności z Komendą Główną AK w Warszawie.

Mimo sukcesów w walce z ukraińskimi nacjonalistami i stworzenia solidnego zaplecza, sytuacja tego oddziału z operacyjnego punktu widzenia nie była najlepsza. Głównym zagrożeniem dla oddziału byli Niemcy. Oddział operował samodzielnie, oddalony o 50 km od Kowla i 50 km od Włodzimierza. Gdyby Niemcy przeprowadzili na nich obławę, wykorzystując całą swoją logistykę, samoloty, artylerię i broń pancerną, „Kord” i jego ludzie nie byliby w stanie przedrzeć się do innych polskich oddziałów.

Kamień obrazy dla banderowców

Niemcy nie podjęli żadnej akcji przeciwko „Kordowi”, co pozwoliło mu znacznie poszerzyć obszar, na którym polska ludność czuła się bezpiecznie.

POLECAMY: Pikieta przed Katedrą Warszawską. Kler nie chciał ofiar ludobójstwa na Wołyniu na konferencji pasowej [+VIDEO]

Dla banderowców oddział „Korda” był oczywiście przeszkodą. 7 grudnia 1943 roku oddział UPA zaatakował jedną z placówek „Korda” w Ostrowach. Podwładni „Korda” odparli atak w zaciętym boju, ale jeden żołnierz zginął, a drugi został ranny. „Kord” natychmiast wzmocnił placówkę i zlecił przeprowadzenie rajdu po ukraińskich chutorach w Górce Wiszniewieckiej, Zamłyniu i Wiszniowcach, gdzie stacjonowali banderowcy. Doszło do wymiany ognia w każdym z tych miejsc, ale banderowcy wycofali się, nie podejmując dłuższej walki. Kilka dni później przyciągnęli oni uwagę Niemców do Ostrowów, ale Niemcy nie zamierzali umierać w obronie ukraińskich interesów. Zatrzymali się w dużej odległości, oddali kilka serii ognia, pokazując swoją siłę ogniową, po czym odjechali. Gdyby zaatakowali, placówka „Korda” znalazłaby się w poważnym niebezpieczeństwie.

Kilka dni później „Kord” zdecydował się zaatakować placówkę UPA w Wydźgowie. Rozpoznanie wykazało, że w tym miejscu stacjonuje m.in. oddział, który brał udział w masakrze Polaków w Czmykosie. Oddział ten planował także zaatakować oddział „Korda” w okresie Bożego Narodzenia. „Kord” postanowił uderzyć pierwszy. Kluczem do sukcesu była całkowita zaskoczenie przeciwnika. Oddział „Korda” wkroczył do wsi udając sotnię UPA. Atak zakończył się pełnym sukcesem. W zdobytej bazie UPA znaleziono m.in. wyposażenie szpitala polowego. Z magazynów banderowskich oddział „Korda” zabrał na saniach dużą ilość mąki, kaszy i mrożonego mięsa.

Pierwszy bój z Niemcami

Przed mobilizacją wszystkich oddziałów AK do 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, oddział „Korda” wziął udział w ataku na Korytynicę. Wydzielony patrol „Korda” na początku stycznia 1944 roku przeszedł również na drugą stronę Bugu, gdzie we współpracy z innymi oddziałami likwidował kilkunastu niezwykle niebezpiecznych ukraińskich agentów.

15 stycznia 1944 roku w okolicach Rakowca stoczył pierwszą bitwę z Niemcami. Pomimo strat, jak podkreśla Józef Turowski, była to zwycięska bitwa, która znacznie podniosła morale żołnierzy. Zdobyto wiele broni i amunicji, płacąc za to czterema zabitymi i trzema rannymi żołnierzami.

Na początku lutego 1944 roku, przy wsparciu oddziału „Sokoła” pod dowództwem Michała Fijałki, który został oddelegowany pod Luboml, „Kord” zaatakował kolejną bazę UPA w Przekórkach. W tym czasie oddział „Korda” już wchodził w skład 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. W ramach tej dywizji również brał udział w akcji „Burza”. Nadal prowadził walkę z UPA, broniąc polskich mieszkańców Wołynia przed wynarodowieniem.

https://legaartis.pl/blog/wp-content/uploads/2023/06/Putin-o-Banderze.mp4

Szanowni Państwo, naszym głównym zadaniem jest niesienie pomocy prawnej jednak z uwagi na panującą sytuację w kraju i na świecie postanowiliśmy hobbistycznie prowadzić dla Was bloga, w jakim staramy się przekazać najważniejsze wiadomości z Polski i świata, których nie usłyszycie w telewizji. Utrzymania naszego wspólnego serwisu wiąże się z dużymi kosztami.

Tylko dzięki Waszemu wsparciu będziemy w stanie nadal rzetelnie informować was, o jakich faktach nie poda wam telewizja.

Wsparcia można udzielić poprzez wpłatę dowolnej kwoty na nasz rachunek bankowy: 04 1020 3903 0000 1402 0122 6752


Kancelaria świadczy pełen wachlarz usług prawnych z zakresu prawa cywilnego, rodzinnego, spadkowego, upadłościowego, gospodarczego, karnego, pracy, handlowego.

Jeśli poszukujecie Państwo pomocy prawnej, zapraszamy do skorzystania z naszej oferty. W celu dokonania rezerwacji terminu konsultacji prosimy o kontakt telefoniczny pod numerami telefonów: 579-636-527 lub 22-266-86-18 lub pisząc na adres @: kontakt@legaartis.pl

Jeśli uważacie Państwo, że nasze publikacje niosące prawdę zasługują na wparcie pracowników Kancelarii, którzy codziennie przeszukują setki stron, aby te wiadomości do Państwa dotarły, możecie nas wspomóc poprzez wpłatę dowolnej kwoty na rachunek bankowy Kancelarii LEGA ARTIS:

Dane do przelewu:
Nr konta: 04 1020 3903 0000 1402 0122 6752

Kancelaria Lega Artis
ul. Przasnyska 6a lok 336a
01-756 Warszawa
Tytuł: “darowizna na działalność”
IBAN: PL04102039030000140201226752

Anonimowe wsparcie Bitcoin:
bc1qdsav25h9dz3y9cm5yl896sfxg6x3mxe46cpt3r

Anonimowe wsparcie Ethereum:
0x45a3c849BCa45A6444A24cdF30708695498a3F6b

Wsparcie paypal:
https://paypal.me/legaartis

Jesteśmy do Państwa dyspozycji:
Pn. – czw.: 11:00 – 17:00
Piątek: 10:00 – 15:00

Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom za dotychczas udzielone nam wsparcie finansowe.

This is from
Filipowicz: „Nie miałem żadnych wątpliwości, że Ukraińcy zamierzają wyrżnąć Polaków”:

Recent Comments

Exit mobile version