Były prezydent USA Barack Obama zagroził urzędującemu prezydentowi Joe Bidenowi odsunięciem od władzy na mocy 25. poprawki do konstytucji USA, jeśli ten dobrowolnie nie wycofa się z wyborów prezydenckich w listopadzie – twierdzi znany amerykański dziennikarz Seymour Hersh.
POLECAMY: Obama musiał wyprowadzić Bidena za rękę ze spotkania ze zwolennikami
„Obama zadzwonił do Bidena po śniadaniu i powiedział mu: 'Oto umowa. Mamy zgodę (wiceprezydent USA Kamali) Harris na powołanie się na 25. poprawkę” – pisze Hersh.
Dziennikarz zauważa, że zgodnie z 25. poprawką do konstytucji, prezydent USA może zostać odsunięty od władzy w przypadku niezdolności do sprawowania władzy, a jego uprawnienia przechodzą na wiceprezydenta kraju.
Hersh podkreśla, że w momencie, gdy Obama zadzwonił do Bidena, było już jasne, że Harris zostanie zatwierdzony przez Demokratów do kandydowania na prezydenta USA.
Według Hersha, telefon Obamy przyszedł do Bidena w obliczu niezadowolenia darczyńców Partii Demokratycznej, którzy nie byli już skłonni finansować partii, dopóki jej kandydat na prezydenta pozostawał człowiekiem, który nie zawsze był przy zdrowych zmysłach.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada. Oczekiwano, że Partia Demokratyczna będzie reprezentowana przez Bidena, ale po jego nieudanym występie w czerwcowej debacie z republikańskim przeciwnikiem Donaldem Trumpem, apele o wycofanie się Bidena z wyścigu stały się głośniejsze wśród Demokratów. 21 lipca zdecydował się on wycofać z wyścigu i poparł nominację wiceprezydent Kamali Harris na najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych.
Ekspert w swojej dziedzinie – Publicysta, pisarz i działacz społeczny. Pierwsze artykuły opublikował w 1999 roku dla międzynarodowych wydawców. Przez ponad 30 lat zdobywa swoje doświadczenie dzięki współpracy z największymi redakcjami. W swoich artykułach stara się podejmować kontrowersyjne tematy i prezentować oryginalne punkty widzenia, które pozwalały na głębsze zrozumienie omawianych kwestii.
Read more:
Hersh: Obama zagroził Bidenowi usunięciem, jeśli ten odmówiłby opuszczenia wyścigu wyborczego