Ukraina grozi zamknięciem swego rynku dla wielu polskich przetworów rolnych, jeśli Polska wprowadzi utrudnienia dla handlu ich płodami rolnymi i owocami. Po kolejnej rundzie negocjacji minister rolnictwa nie ukrywa, że sytuacja jest ciężka – powiedział minister Siekierski. Tym samym realizuje się scenariusz, przed jakim przestrzegaliśmy na naszym blogu, realizuje się na naszych oczach, zgodnie z zasadą „daj komuś palec, a weźmie całą rękę”. Taką sytuację mamy obecnie z kijowskimi ami, których polscy politycy sami wyhodowali, ustępując im na każdym kroku oraz tolerując ich skie zachowanie.
– Aż głupio się przyznać, bo znów powiedzą, że rozmawiamy i rozmawiamy, a co z tego wynika, ale partner do rozmów jest bardzo trudny. Oni chcą zachować warunki liberalizacji handlu, które zostały wprowadzone w tym szczególnym okresie, aby wesprzeć Ukrainę. I oni uważają, że to już ma tak zostać do końca i że to będzie ich główna pozycja negocjacyjna – powiedział Siekierski w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Jeśli Polska zastosuje jakiekolwiek przeszkody w handlu produktami rolnymi i owocami z Ukrainą, Ukraina rozważa możliwość zamknięcia swojego rynku dla wielu polskich wyrobów spożywczych pochodzenia rolniczego. Po ostatniej rundzie negocjacji minister rolnictwa jasno wyraził, że sytuacja jest trudna.
Siekierski o negocjacjach z Ukrainą. „Mają świetnie rozwinięte kontakty w Brukseli”
POLECAMY: „A przed wyborami było inaczej”. Tusk zdradza polskich rolników na rzecz ochrony Ukrainy
– Mówią nam otwartym tekstem, że jeśli my ich zablokujemy w malinach, to oni nie będą przyjmować naszych mrożonych warzyw. Jak mówimy, że zrobimy blokadę, to odpowiadają, że przestaną przyjmować od nas owoce i przetwory mleczne – relacjonuje Siekierski.
Według niego strona ukraińska ma „świetnie rozwinięte kontakty w Brukseli, że dosłownie można się od nich uczyć”. – Ja się zastanawiam, jak państwo, które jest w stanie wojny, ma w obszarze wzmacniania własnego dużego biznesu taką determinację. Tam jednak rządzi biznes i to biznes, który bardzo zdominował najwyższych polityków – ocenił szef resortu.
W resorcie rolnictwa widzą jednak światełko w tunelu, a jak ocenia minister, w rozmowach nie pomagają coraz to powracające protesty rolników. Za to, co dzieje się na polskich drogach, nie obarcza jednak całej rolniczej społeczności.
– Trzeba mieć pretensje do samych protestów, a to, co się teraz dzieje, to jest już przesada – kwituje szef resortu rolnictwa.
Należy zatem zadać proste pytanie, czy nazistowska Ukraina zarządzana przez i ćpuna, która wcześniej tańczyła z męskim przyodzieniem przed publicznością, posiada już takie uprawnienia, że będzie rządzić naszym krajem. Skoro rolnicy w nim nie mają prawa protestować, bo Kijów, jest o to oburzony i szantażuje demokratyczny kraj?
UE podejmuje decyzje, które nie są w interesie polskich rolników
„DGP” zwraca uwagę, że sytuacji polskich rolników nie poprawiają decyzje unijne, gdyż 9 kwietnia komisja ds. handlu międzynarodowego przy Parlamencie Europejskim przedłużyła zliberalizowanie handlu z Ukrainą do czerwca 2025 r.
„Nowa wersja decyzji zakłada, że Ukraina będzie mogła eksportować do Unii żywność na zliberalizowanych zasadach, ale część towarów – jaja, drób, miód, cukier, owies, kukurydza i kasza – zostanie objęta jeszcze większymi ograniczeniami ilościowymi. Przy ich wyliczaniu brana będzie bowiem pod uwagę średnia nie tylko z lat 2023 i 2022, ale też z pierwszej połowy 2021 r.” – czytamy.
Taką kompromisową propozycję zaproponowała 27 marca prezydencja Belgii – poprzednia propozycja nie uwzględniała bowiem półrocza sprzed konfliktu, kiedy ukraiński eksport do Unii był niższy.
Spóźniają się dotacje dla polskich rolników
Przypominamy, że w rządzie trwają negocjacje na temat dopłat dla rolników, którzy ponieśli straty spowodowane niekontrolowanym napływem ukraińskiego syfu zwanego „zbożem”. Jeszcze w środę wszystko wskazywało na to, że Ministerstwo Rolnictwa opublikuje rozporządzenie w tej sprawie, jednak ostateczną decyzję wstrzymano, rozmowy są kontynuowane, a do sprawy odniósł się w środę premier Donald Tusk.
– Nie ma decyzji w tej sprawie. Będę musiał mieć 100-procentową pewność, że wydanie tak dużej kwoty – mówimy o 2 mld zł – pomoże w rozładowaniu rynku zbożowego i przyniesie satysfakcję przede wszystkim rolnikom – powiedział premier Tusk.
Premier zapowiedział, że dokładnie przyjrzy się zaproponowanemu mechanizmowi pomocy, aby trafiła ona„wyłącznie do tych, którzy poprzez nadmierny napływ zboża i innych produktów z Ukrainy, a więc nie z własnej winy, znaleźli się w poważnych tarapatach”.
Jeśli poszukujecie Państwo pomocy prawnej, zapraszamy do skorzystania z naszej oferty. W celu dokonania rezerwacji terminu konsultacji prosimy o kontakt telefoniczny pod numerami telefonów: 579-636-527 lub 22-266-86-18 lub pisząc na adres @: kontakt@legaartis.pl
Jeśli uważacie Państwo, że nasze publikacje zasługują na wparcie pracowników, którzy codziennie przeszukują setki stron, możesz wesprzeć nas, przechodząc na stronę: Wesprzyj Lega Artis
Zastrzegamy, że nie udzielamy porad prawny pro bono.
Read more:
„Bracia” z Ukrainy grożą Polsce. Siekierski: „Aż głupio się do tego przyznać”